wtorek, 22 kwietnia 2014

Rozdział #2

Dzień w szkole minął zwyczajnie. No, z wyjątkiem tego, że wszyscy mówili o studniówce, która ma być za dwa miesiące. Nie rozumiem, czym tu się tak ekscytować.
Gdy kończy się ostatnia lekcja, wszyscy wybiegają z klasy z impetem.
-W końcu dzisiaj piątek - mówię i zbieram książki.
Żegnam się z dziewczynami, bo one idą już do domu, a ja zostaję na dodatkowej historii. Mam obiadową przerwę, więc wychodzę ze szkoły i idę do sklepiku oddalonego o jakieś 200 metrów od niej. Kupuję muffinka czekoladowego, i Sprite'a z lodówki. Dni są bardzo ciepłe. Mogę pozwolić sobię na odrobinę czegoś chłodzącego.
Płacę i wychodzę ze sklepu.
Po drodzę spotykam Nialla.
-Hej Jen - mówi podchodząc do mnie
-Nie mów do mnie Jen - warczę
-Hej Jennifer - rozkłada ręce - lepiej?
-Tak - odpowiadam i przyśpieszam kroku
-Przemyślałaś to? - pyta podbiegając do mnie
-Ale co? - udaję że nie wiem o co chodzi
-Czy przemyślałaś moją propozycję.
-Ach tak! Propozycja.... Tak, przemyślałam - odpowiadam z cynizmem w głosie
-Przemyślałaś, i idziesz ze mną - klaszcze w dłonie blondyn
-Nieeee.... Raczej przemyślałam to, z kim POWINNAM iść - podkreślam
-Tak? I niby ktoś Ciebie zaprosił?
-A i owszem. Nie twoja sprawa, więc spływaj - mówię i nagle stoję przed wejściem do szkoły
-Pani przodem - mówi Niall i otwiera dla mnie drzwi
-Ogarnij się, Horan - rzucam i wchodzę do holu.
Szybko idę na piętro i podchodzę pod klasę, w której ma być lekcja.
Wyciągam z torby muffinka i książkę, po czym snuję się to tu, to tam, powtarzając rzymskich cesarzy. Nagle czuję że ktoś na mnie wpada. Z ręki wypada mi książka. Muffinka na szczęście zjadłam. Sama gwałtownie upadam na podłogę. Kucam i dotykam książki by ją podnieść. Wtedy czuję czyjąś dłoń. Podnoszę wzrok i patrzę w dwa piękne, niebieskie brylanciki. Po chwili ogarniam się, i widzę że to Cody.
-Przepraszam - mówi i pomaga mi wstać
-Nic się nie stało. Ała - odpowiadam
-Boli Ciebie coś? - pyta
-Nie. Tylko noga. Ale to zaraz przejdzie.
-Na pewno? Może pójdziemy do pielęgniarki albo...
-Nie trzeba - lekko się uśmiecham
-Cody jestem. Cody Simpson.
-Wiem. Jestem Jennifer.
-Śliczne imię - mówi, a ja się lekko czerwienię
-Dziękuję... To... Idziesz na dodatkową historię? - pytam po chwili
-A ty idziesz?
-Tak.
-W takim razie, ja też - posyła mi swój przepiękny uśmiech.
Nauczyciel woła nas do klasy. Prawdopodobnie dzwonek już dzwonił, ale tego nie słyszałam.
Siadam w jednej z tylnich ławek.
-Mogę? - pyta Cody
-Tak - odpowiadam
-A więc. Poproszę pana Horana do odpowiedzi - mówi nauczycielka historii, pani Blavelly.
-Ciekawe jaką rzymską katastrofę będziemy tu mieli - szepczę do Cody'iego i cicho się śmiejemy.
Super. Kiepski żart zaliczony. Dlaczego się tak denerwuję?
-Proszę, powiedz mi Niall, jak to było z tymi cesarzami - mówi pani Blavelly
-Em... No... Byli i już wygineli - odpowiada.
Tą cechę z Niall'em mamy wspólną. Na ogół zabawni, ale jak się stresujemy to gadamy głópoty.
-Bardzo zabawne - mówi nauczycielka - wracaj do ławki Horan. Dostajesz nieprzygotowanie. Zaraz, zaraz... To już twoje piąte nieprzygotowanie. Niestety, dostajesz jedynkę - dodaje
-Trudno - prycha nieporuszony i wraca do ławki.
Ocen to nie miał dobrych.
-Panno Lawrence, niech pani zastąpi kolegę - mówi nauczycielka i patrzy na Niallera. Wstaję i zaczynam referat.
-Jak wszyscy wiemy, przed pierwszym cesarzem rzymskim było sześciu króli. Jednak ostatni tak źle rządził krajem, więc lud go wygnał...- zaczynam i około 20 minutach kończę.
-Wspaniale! Sześć bez zarzutów - chwali mnie pani Blavelly
-Dziękuję - mówię i zajmuję miejsce.
Oceny mam dobre. Jednak w niczym nie czuję się tak dobrze, jak w historii starorzytności. Ale to nie znaczy że się chwalę. O nie! Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie...
________________________________________

Rozdział drugi za nami! Jakieś sugestie? Piszcie!
Pozdro :-*
Juuula <3

1 komentarz:

  1. Szkoda, że Jennifer tak traktuje Horana :/ Ale fakt, Cody jest przesłodki
    Zapraszam na nexta :*
    pamietnik-caroline-a.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń