piątek, 6 czerwca 2014

Rozdział #5

Ruszyliśmy w stronę sali gimnastycznej.
-Też nie mam stroju - powiedział blondyn. Lekko się do niego uśmiechnęłam i weszliśmy na salę gimnastyczną.
-Proszę pani, zgłaszam nieprzygotowanie do lekcji. Nie mam stroju - powiedziałam do pani Nicolson.
-Nie szkodzi! Dzisiaj mam dobry humor więc nie postawię ci minusa do dziennika - uśmiechnęła się do mnie wf - istka. Pierwszy raz widziałam ją w tak dobrym nastroju.
-Nie muszę jej mówić - zaśmiał się cicho Niall gdy wychodziliśmy z sali.
Poszliśmy na patio z tyłu szkoły. Usiedliśny na ławeczce.
-Wiem, po co to robisz - zaczął blondyn po chwili ciszy
-Um... Jaśniej? - podniosłam jedną brew
-Wiem, po co dałaś mi tą szansę - popatrzył na mnie
-Hej ludzie! - usłyszałam głos Cody'iego, który usiadł obok nas na ławce. Dzięki mu. Uratował mnie - nie przeszkadzam? - zapytał
-W sumie to miałem o czymś... - zaczął Niall
-W sumie to nie przeszkadzasz - popatrzyłam się na Horana, jakby to było oczywiste.
-No to fajnie. Słuchaj Horan, nie chcę nic mówić, ale chcę pogadać z Jen na osobności - zwrócił się chłopak do Nialla
-Okej. Powodzenia - machnął ręką Niall i odszedł.
-Słucham - powiedziałam z nutą obojętności w głosie
-Um... Robię niespodziankę dla pewnej wyjątkowej dziewczyny i chciałem się spytać, czy pomogłabyś mi w dobraniu prezentu itp. No bo w sumie... Ty jesteś dziewczyną - uśmiechnął się do mnie.
Byłam na niego zła. Zła za to, że prosi mnie o takie rzeczy. Ale z drugiej strony, ta złość mijała, kiedy on tylko się uśkiechnął, powiedział coś do mnie tym swoim australijskim akcentem. Wspominałam że on jest z Australii?
-No to jak? - zapytał gdy zobaczył że o czymś rozmyślam.
-Nie wiem czy powinieneś mnie prosić o takie rzeczy  - odpowiedziałam
-No proszę.
-Nie.
-Jeeeen.
-Nie.
-Błagam cię Jennifer!
-No... Dobra! Niech ci będzie - westchnęłam.
-Super! Przyjdziesz do mnie po lekcjach?
-Okej...
-Jesteś wspaniała! - krzyknął.
Co mi tam. Przynajmniej dowiem się czegoś o tej "wyjątkowej dziewczynie".
-Dobra idę. Do zobaczenia - wstałam i poszłam tam, gdzie wcześniej poszedł Niall.
Minęło dopiero 15 minut lekcji. Poszłam do szatni, do swojej szatni. Przejrzałam się w lusterku i zobaczyłam że mój makijaż wygląda okropnie. Sięgnęłam po kosmetyczkę i zaczęłam poprawiać mój lekki, mało istotny makijaż. Moja mama mówi że jestem piękna bez makijażu. Może to prawda, ale przecież nie jestem tapeciarą. Przez te 20 minut które mi pozostały, przyglądałam się jak Lucy i Tini grają w piłkę ręczną. Na przerwie złapałam dziewczyny i opowiedziałam im, o co poprosił mnie Cody.
-Nie no! Co za tupet! - powiedziała obużona Lucy po tym, jak opowiedziałam dziewczynom o mojej sytuacji.
-Nie martw się mała. Pokaż, że ci nie zależy - poklepała mnie po ramieniu Martina.
-Łatwo ci mówić - westchnęłam. Ale Tini miała rację. Nie mogę pokazać że mi zależy.
***PO LEKCJACH***
-No to co...? Idziemy? - zapytał mnie Cody kiedy wychodziłam ze szkoły
-Tak - odpowiedziałam zakładając okulary przeciw słoneczne.
Ruszyliśmy w stronę domu Cody'iego. Gdy tam dotarliśmy, zobaczyłam że jego dom z zewnątrz zbyt wiele nie różni się od mojego.
-Zapraszam - otworzył drzwi Cody.
Gdy weszłam do holu, od razu poczułam zapach spaghetti.
-Wejdź dalej - powiedział Cody. Weszliśmy do kuchni. Tam stała rozpromirniona kobieta - cześć mamo! - zawołał Cody i dał jej buziaka w policzek - spaggetti?
-Cześć kochanie. Tak, spaghetti - odpowiedziała z uśmiechem kobieta
-Mamo, to jest Jennifer. Jennifer, to jest moja mama - Elizabeth.
-Dzień dobry - przywitałam gospodynię domu
-Witaj Jennifer. Ojj jak chciałam cię poznać! Cody tyle o tobie opowiadał!
-Mamo... - zaczerwienił się chłopak
-Zapewne mówił o swojej dziewczynie - Gigi - uśmiechnęłam się
-Um... Jen musimy iść - powiedział zakłopotany
-Gigi? Haha - zaśmiała się kobieta - Gigi to jego kuzynka!
-Kuzynka? - patrzę z wielkim ździwieniem na Cody'iego - mówiłeś, że to twoja dziewczyna!
-Musiałaś się przesłyszeć. Chodźmy bo nie mamy zbyt wiele czasu - pociągnął mnie za rękę po kręconych schodach na górę.
-Powiesz mi, o co chodzi? - warknęłam
-Dowiesz się w swoim czasie - odpowiedział  staneliśmy przed drzwiami. Cody otworzył je, i weszłam do środka. Wystruj pokoju bardzo do niego pasował.
Jedna ściana była wytapetowana w palmy na niebieskim tle, druga była w fale. Dwie pozostałe miały niebieski kolor. Podwójne łóżko stało na środku pokoju. Przed nim stała szafka na kształt desek surfingowych. W pokoju panował półmrok. Na czwartej ścianie wisiała deska surfingowa. Obok niej na półkach widniały różne puchary, medale i dyplomy. Podeszłam do deski i przejechałam po niej palcami.
-Moja pierwsza deska - powiedział Cody.
-Musisz tęsknić za swoim krajem - odwróciłam się od niego.
-Tak trochę.
-Zawsze chciałam się nauczyć surfować.
-Mogę cię kiedyś nauczyć - posłał mi swój uśmiech - pokażę ci piosenkę którą napisałem dla tej dziewczyny. Powiesz mi, czy ci się podoba, okej?
-Dobra - usiadłam obok niego na łóżku. Cody złapał swoją gitarę i zaczął śpiewać i grać:
And I said - Hey there! Pretty blue eyes, what you're doing later tonight? Would you mind if I'd spend time with you?
And I said - Hey there! Pretty blue eyes, what you're doing later tonight? Would you mind if I'd spend time with you? *
////////////////////////////////////////////
I powiedziałem - Hej tam! Ładne niebieski oczy, co robicie puźniej dzisiaj? Nie przeszkodziłoby gdybym spędził z wami czas?
////////////////////////////////////////////

-I jak? - zapytał
-WoW... To było... WoW - zamurowało mnie. Co jak co, ale głos to on ma świetny.
-Czyli podoba ci się?
-I to jak!
Zaraz, zaraz... Ta piosenka jest o NIEBIESKICH oczach... Ja mam NIEBIESKIE oczy... Ale to przecież nic nieznaczy.
-Cieszę się. A teraz powiedz mi, jaki jest według ciebie dobry prezent dla dziewczyny? Co ty byś chciała dostać?
-Ja...? Chciałabym dostać nowe buty do tańca towarzyskiego albo... mikrofon ze statywem.
-Tańczysz?
-Ćwiczę.
-Śpiewasz?
-Tak... jakby...
-Zaśpiewaj ze mną.
Zaczął grać tą piosenkę Pretty Blue Eyes.
Po chwili znałam już tekst. Już wiedziałam jak to jest na tych filmach, gdzie bohaterowie, choć oboje dobrze nieznają piosenki, śpiewają ją bardzo dobrze z pamięci. To jakieś silne, magiczne uczucie nimi kieruje...


Hello hello moje drogie! Rodział po miesiącu ale wiecie jak to bywa w takim momencie... NAUKA NAUKA NAUKA! Muszę mieć średnią 5.0 więc tak wychodzi... Mam nadzieję, że rodział się podoba!
Pozdrawiam
Juuula <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz